Z miasta na wieś na zawsze

Choć  wychowała się w Lublinie, a młodość spędziła we Wrocławiu – dziś nie wyobraża sobie, by mogła mieszkać gdzie indziej niż w Szklarach Górnych. Swoje 90. urodziny obchodzi w tym roku Pani Krystyna Kryszczyszyn. Dostojną Jubilatkę odwiedził wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan, co było okazją do rozmowy i wspomnień.

Pani Krystyna do końca II wojny światowej mieszkała w Lublinie. Potem na mapie jej życia pojawiło się drugie duże miasto – Wrocław, gdzie przeprowadziła się z rodzicami. W stolicy Dolnego Śląska spędziła młodość, zakochała się i wyszła za mąż. Po krótkim przystanku w Mazurowicach koło Środy Śląskiej państwo Kryszczyszyn trafili do Szklar Górnych. Obydwoje dostali tu pracę, mąż jako kierownik PGR, a pani Krystyna jako kadrowa, a następnie księgowa.

– Pracę można było wtedy, znaleźć wszędzie, ale ważne było mieszkanie. Tu w Szklarach Górnych dostaliśmy trzy pokoje, co przesądziło o przeprowadzce. Dziś nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne, nawet na najpiękniejszy apartament we Wrocławiu – mówi Jubilatka.

Oprócz mieszkania jest bowiem coś, co przywiązało panią Krystynę do tego miejsca na zawsze. To ogród, który uprawia od wczesnej wiosny do późnej jesieni.

– Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Gdy tylko pogoda dopisuje jesteśmy tam z córką od rana do  wieczora, tam się toczy nasze życie. A dzięki temu do wiosny mam w piwnicy swoje własne warzywa i przetwory ze swoich owoców. Las, świeże powietrze, cisza – czego chcieć więcej – dodaje pani Krystyna.

Jej receptą na długowieczność jest praca w ogrodzie i zdrowe jedzenie, ale nie bez znaczenia pozostają geny. Mama dostojnej jubilatki dożyła 101 lat.

Pani Krystyna ma dwoje dzieci, doczekała się, trojga wnucząt i czworga prawnucząt. Otoczona miłością najbliższych, troskliwą opieką mieszkającej tuż obok córki i odwiedzana przez wnuki i prawnuki, mówi, że ma wszystko o czym marzyła.

Życzenia dalszych lat w zdrowiu, w tak doskonałej kondycji oraz miłości i obecności najbliższych złożył pani Krystynie Kryszczyszyn wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan. Były kwiaty, tort i wiele miłych wspomnień.

(MG)