Dla tej rodziny data 1 stycznia 1928 nie oznaczała wyłącznie rozpoczęcia Nowego Roku. Oznaczała dużo więcej, rozpoczęcie nowego życia. Wtedy właśnie w Woli Raniżowskiej w Rzeszowskiem na świat przyszła córka Józefa, dziś mieszkanka Krzeczyna Małego, zacna Jubilatka, która świętowała właśnie swoje 90. urodziny.
Żadnych lekarstw na stałe, wyłącznie witaminy, doskonały wzrok, słuch, pamięć i kondycja – Pani Józefa Henrysiak tryska energią, co potwierdzają sąsiedzi, którzy od wiosny do jesieni, od wczesnych godzin porannych spotykają ją w ogrodzie. To duma Pani Józefy, bo ma tam wszystko od ziemniaków zaczynając, przez marchew, pietruszkę, pory i selery, na kapuście kończąc. Sama to wszystko uprawia, mając do tego wyjątkową rękę i podejście, bo rokrocznie ogród rodzi dorodne warzywne okazy.
Pierwszym miejsce zamieszkania Pani Józefy w Gminie Lubin były Składowice. W tamtejszym PGR pracował brat jubilatki, co pomogło jej w podjęciu decyzji o przejeździe z Rzeszowskiego po części „za bratem”, ale także „za pracą”. Niedługo potem poznała męża, z którym wspólnie tworzyli już rodzinną historię. Najpierw Zwierzyniec, obecnie część Niemstowa, a potem od 1960 roku Krzeczyn Mały, początkowo w bloku z czerwonej cegły, a potem we własnym domu, w którym miały miejsce najważniejsze dla rodziny wydarzenia. Bez wątpienia należy do nich przyjście na świat syna i córki. Pani Józefa doczekała się także dwóch wnuczek i wnuka, o których opowiada z dumą i wyjątkową precyzją, choć nie bez żalu dodaje, że do Krzeczyna, to oni już z pewnością nie wrócą.
– Wnuczki studia skończyły, jedna mieszka w Krakowie, druga we Wrocławiu, obie pracują a wnuk kończy naukę w Warszawie. Zostało mu półtora roku – mówi Pani Józefa. Ale nie jest sama.
W Krzeczynie Małym mieszka córka jubilatki Teresa Rupniak, znana z Kabaretu „Ale Baby”, na której wsparcie, pomoc i opiekę Pani Józefa zawsze może liczyć. Zresztą jubilatka nie należy do osób, które narzekają.
– Żyje się dobrze, najważniejsze, że chleba nie brakuje, a do chleba to może być i sól i cebula – mówi.
Zapytana o receptę na długie życie w zdrowiu i tak doskonałej formie odpowiada krótko: praca. Sama całe życie się jej oddawała, w kuchni, w polu, w gospodarstwie – wolnych chwil było niewiele i tak pozostało do dziś, bo jubilatka długo bez roboty usiedzieć nie potrafi. Ale i dla przyjaciół znajduje czas.
– Babcia ma sąsiadki, koleżanki, odwiedzają się często, życie towarzyskie kwitnie. Uwielbia chodzić na grzyby, w czym nie przeszkadza jej nawet atak rwy kulszowej. Gdy poskarżyłam rehabilitantce, że z bólem idzie do lasu, to ja oberwałam – bo usłyszałam, że jak ma siłę, to chodzić ma jak najwięcej, bo na rwę lepszego lekarstwa nie ma – śmieje się córka Teresa.
Z okazji urodzin dostojną jubilatkę odwiedzili wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan oraz sołtys Krzeczyna Małego Lidia Cesarz. Były tort, kwiaty i życzenia kolejnych długich lat życia w zdrowiu, szczęściu i pomyślności wśród najbliższych sercu osób.
(MG)