Medialne doniesienia dotyczące możliwości pominięcia miejscowości Gminy Lubin w rozkładzie jazdy Kolei Dolnośląskich budzą coraz więcej emocji i kontrowersji nie tylko w naszym regonie. Sprawą zajął m.in. największy branżowy portal internetowy: Rynek Kolejowy.
„Prace przy linii kolejowej 289 od Legnicy do Lubina Górniczego właśnie dobiegają końca a po trasie odbył się już pierwszy przejazd testowy pociągu Kolei Dolnośląskich pierwszy. Do otwarcia, po latach, połączenia pasażerskiego między miastami, dojdzie w czerwcu 2019. Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego zlecił złożenie wniosku rozkładowego Kolejom Dolnośląskim do PKP PLK, w którym całkowicie brakuje zatrzymań na czterech przystankach i stacjach pomiędzy Legnicą a Lubinem. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zostały one kompleksowo zmodernizowane przez zarządcę infrastruktury kolejowej za kwotę kilkunastu milionów złotych” – czytamy w artykule.
Stanowisko w tej sprawie zajął wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan:
„Medialne doniesienia w tej sprawie, traktuję raczej jako primaaprilisowy żart niż realne zagrożenie. To absurd bez precedensu, w którego realizację zwyczajnie nie wierzę.
Linia kolejowa nr 289 oraz towarzysząca jej infrastruktura, w tym trzy przystanki znajdujące się na trenie Gminy Lubin, nie zostały zmodernizowane z niczyich prywatnych środków, ale z publicznych pieniędzy. Winny więc służyć całej lokalnej społeczności, w tym naszym mieszkańcom, których potrzeby brane były pod uwagę przy przygotowywaniu dokumentacji oraz określaniu wskaźników rentowności modernizowanej linii kolejowej.
Trudno nie dostrzec tu elementu walki politycznej, w którą próbuje nas wciągnąć prezydent Lubina Robert Raczyński oraz związani z nim Bezpartyjni Samorządowcy, pełniący wysokie stanowiska w zarządzie Województwa Dolnośląskiego oraz we władzach Kolei Dolnośląskich. Niemniej jednak Bezpartyjni Samorządowcy mają zaledwie sześć mandatów w 36 osobowym Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Wierzę, że zdrowy rozsądek, a przede wszystkim szacunek dla mieszkańców mniejszych miejscowości wezmą górę nad polityczną arogancją. Jeśli nie, zmuszeni będziemy powiadomić odpowiednie organy, bowiem to już nie tylko polityczny zamordyzm, ale także możliwość niegospodarności w sektorze publicznym.
Nie zamierzamy wycofać się z naszych planów dotyczących rozbudowy infrastruktury kolejowej na terenie Gminy Lubin. Na stacji kolejowej w Raszówce chcemy stworzyć parking Park&Ride – Parkuj i Jedź, do którego będzie można dojechać samochodem, ale także rowerem, skuterem czy elektryczną hulajnogą i bezpiecznie je tam zostawić. Poczyniliśmy już w tym kierunki pierwsze kroki, zmierzające do przejęcia przez gminę terenów znajdujących przy stacji kolejowej.
Myślę, że parking Park&Ride znajdzie wielu zwolenników w naszej gminie, którzy dojeżdżają do pracy w Legnicy czy we Wrocławiu. To z pewnością duża grupa potencjalnych pasażerów z terenu Raszówki i najbliższych okolic, zamieszkiwanych przez kilka tysięcy osób. Kolejne takie parkingi – może nieco mniejsze – chcielibyśmy stworzyć w Gorzelinie i Chróstniku. Gmina Lubin systematycznie się rozwija, zwiększa się liczba jej mieszkańców, w przeciwieństwie do Lubina, w którym mamy do czynienia z depopulacją. Dlatego to mieszkańcy gminy mogą zadecydować o rentowności projektu. Prawdopodobnie właśnie tych wskaźników obawia się prezydent Lubina, stąd nieracjonalny pomysł zmuszania mieszkańców okolicznych miejscowości, by wsiadali do pociągu na stacji Lubin Górniczy.
Sprawa ma szerszy kontekst. Prezydent Lubina chce przyłączyć do miasta siedem sołectw Gminy Lubin. W przeprowadzonych konsultacjach społecznych sprzeciwiło się temu pomysłowi 98,23 proc. mieszkańców. Próba odebrania im możliwości korzystania z połączeń kolejowych dowodzi jakie plany ma wobec nas szef lubińskiego samorządu. Szkoda, że zamiast merytorycznej argumentacji schyla się do poziomu piaskownicy”.
PUBLIKACJE PORTALU RYNEK KOLEJOWY:
(oprac. AK)