Od 1 kwietnia 2018 roku wnioski dotyczące szkód łowieckich składać należy we właściwych terytorialnie urzędach gminy. Nowe zasady wynikają ze zmian wprowadzonych do ustawy Prawo łowieckie, zmian bardzo kontrowersyjnych i mocno krytykowanych przez rolników, myśliwych i inne środowiska, których dotyczą nowe przepisy.
Wcześniej w szacowaniu szkód uczestniczyły dwie zainteresowane strony: poszkodowany rolnik i koło łowieckie. W około 95 proc. spraw strony dochodziły do porozumienia. Szybko, sprawnie i bez zbędnych formalności. W przypadku pozostałych pięciu procent w roli mediatora występował wójt, a jeśli i w tej instancji consensusu nie udało się osiągnąć, sprawa trafiała do sądu.
Teraz stronami staje się także urząd gminy i sołtysi. Zmiany w ustawie Prawo łowieckie nakładają obowiązek powołania specjalnego zespołu do szacowania szkód, w skład którego wchodzić będą przedstawiciel zarządcy albo dzierżawcy obwodu łowieckiego, poszkodowany rolnik oraz sołtys miejscowości właściwej ze względu na miejsce wystąpienia szkody.
W świetle nowych przepisów gmina ma obowiązek przyjąć wniosek, powiadomić strony z i w ciągu siedmiu dni zorganizować pracę zespołu. Szacowanie szkód dokonywane jest na podstawie co najmniej dwóch wizyt u poszkodowanego właściciela terenu: oględzin i szacowania ostatecznego na tydzień przed zbiorem.
Zmiany z całą pewnością komplikują procedurę szacowania strat, ale to nie jedyny problem. Sołtysi, którzy mają w nich uczestniczyć nie zostali do tego odpowiednio przygotowani. Szkolenia w zakresie szacowania strat przeprowadzać mają nadleśnictwa, ale kiedy to nastąpi na razie nie wiadomo.
Tymczasem od 1 kwietnia 2018 r. do Urzędu Gminy w Lubinie wpłynęło 11 wniosków dotyczących szkód łowieckich. Straty szacowane już były m.in. w Zimnej Wodzie i Bukownej. Średnio w skali roku na terenie Gminy Lubin zgłaszanych jest ok. 150 szkód łowieckich.
– Pomysł powoływania sołtysów do zespołów szacujących straty łowieckie jest dla mnie zupełnie niezrozumiały i nie znajduję dla niego uzasadnienia. Tym powinni zajmować się specjaliści, a nie my sołtysi, którzy w zdecydowanej większości nie mamy w tym zakresie absolutnie żadnej wiedzy. Oczekuje się od nas obiektywizmu, w sytuacji, w której rozstrzygać mamy sprawy naszego sąsiada czy kolegi. To absurd, z którym absolutnie się nie zgadzam. Uczestniczyłam już w jednym szacowaniu szkód i bezwzględnie nie chciałabym robić tego powtórnie – mówi Aneta Tutko, sołtys Zimnej Wody.
W sytuacji, kiedy sołtys zajmuje się rolnictwem i to on występuje w roli poszkodowanego, wskazać musi innego członka zespołu ds. szacowania strat ze swojej miejscowości.
– Trudno nam zrozumieć intencje ustawodawcy, który nałożył na nas nowe obowiązki nie dając przy tym żadnych narzędzi. Szacowanie strat już się rozpoczęło, a żaden z sołtysów naszej gminy nie został w tym zakresie przeszkolony. Powierza się nam obowiązki, które powinni wykonywać specjaliści. Czasy, w których na wsiach mieszkali wyłącznie rolnicy czy pracownicy PGR-ów i SKR-ów, dysponujący choćby ograniczoną wiedzą w tym zakresie minęły. Sołtysi Gminy Lubin to osoby wykonujące bardzo różne profesje, bardzo rzadko związane z rolnictwem. Nie rozumiem na czym polegać ma nasza rola w zespołach szacujących straty i brakuje mi logiki w powierzeniu nam tych zadań – komentuje Dariusz Sędzikowski, przewodniczący Rady Sołtysów Gminy Lubin.
Nowe Prawo Łowieckie wzbudza wiele emocji. Szereg uwag mają do niego rolnicy i organizacje rolnicze, myśliwi, a także samorządowcy. Niewykluczone, że posłowie będą musieli ponownie pochylić się nad zmianami, wprowadzonymi – jak się okazuje – chyba jednak nazbyt pochopnie.
(MG)