Edward Twardy z Księginic zaczął grać w warcaby zaledwie kilka lat temu, a na swoim koncie ma już w sumie kilkanaście nagród. Wszystkie są dla niego ważne, ale szczególne miejsce mają trzy. Nie ukrywa, że gra w warcaby to dla niego nie tylko rozrywka, ale i sposób na życie. Dzięki warcabom poznaje ludzi z całego świata.
– Grać w warcaby zacząłem osiem lat temu. To stosunkowo późno, bo w tę grę grają już kilkuletnie dzieci. Do gry w warcaby zachęcił mnie św. p. Mieczysław Lodziński, wybitny, wieloletni działacz sportowy i instruktor gminny. Bardzo spodobała mi się ta gra i szybko wciągnąłem się w jej arkana. Rozwiązywanie łamigłówek i szukanie rozwiązań kombinacyjnych pochłonęło mnie bez reszty – mówi Edward Twardy.
Na osiągnięcia nie trzeba było długo czekać. Po lokalnych sukcesach przyszedł czas na turnieje o zasięgu ogólnopolskim i światowym, które organizuje ogólnopolskie Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących CROSS.
– Najważniejsza wygrana dla mnie to zdobycie brązowego medalu podczas XXI Mistrzostw Polski Stowarzyszenia Cross w warcabach stupolowych, które odbyły się w Suwałkach. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ we wcześniejszych edycjach tych mistrzostw zająłem pozycję czwartą i piątą. Kolejny sukces to srebrny krążek za zajęcie drugiego miejsca w Pucharze Polski Stowarzyszenia Cross, także w Suwałkach. Wśród nagród ważny jest dla mnie również medal za zajęcie drugiego miejsca w półfinałach Mistrzostw Polski, które odbyły się w Krynicy Górskiej. Za sobą mam także debiut podczas prestiżowych Mistrzostw Europy Seniorów 50+, które odbyły się w Niemczech – mówi Edward Twardy.
Dzięki udziałom w turniejach, mieszkaniec Księginic zwiedził już sporą część Polski i poznał ludzi z najdalszych zakątków świata. Przyznaje, że nie zwiedziłby tylu miejsc i nie poznałby tylu ludzi, gdyby nie gra w warcaby. Z blaskiem w oczach opowiada o spotkaniu ze swoim idolem, wielokrotnym mistrzem świata w warcabach, Aleksandrem Georgiewem z Petersburga oraz przyjaźni z Raulem z Wysp Curacao na Karaibach, którego poznał podczas Pucharu Świata w Karpaczu. Pan Edward przyznaje jednak, że jego pasja to nie lada wyzwanie logistyczne.
– W ciągu jednego roku brałem udział w 13 turniejach. Każdy z nich trwał siedem dni, a ja na co dzień pracowałem w firmie budowlanej. Tylko dzięki przychylności mojego byłego pracodawcy, Mirosława Kolerskiego, mogłem brać udział we wszystkich rozgrywkach. Musiałem tylko obiecać szefowi, że z turnieju wrócę z medalem – śmieje się Edward Twardy. – Korzystając z okazji, chciałem podziękować firmie MPWiK Lubin za sponsoring. Niektóre wyjazdy miałem z klubu, a niektóre ze sponsoringu MPWiK.
Aby jednak zakwalifikować się na prestiżowe zawody, trzeba ciężko pracować. Edward Twardy zdradza, że na kilka miesięcy przed zawodami trenuje po 5-6 godzin dziennie. Przygotowania polegają na wymyślaniu nowych układów i sprawdzaniu rozmaitych rozwiązań. Z uśmiechem przyznaje, że przydałby się dobry trener, który czasem podpowiedziałby mu, czy idzie w dobrą stronę.
Aktualnie nasz mistrz zakwalifikował się do kadry i przygotowuje się do startu w pucharze świata, który już w tym miesiącu odbędzie się w Pradze. W sierpniu z kolei jedzie na mistrzostwa świata do Bułgarii.
Trzymamy kciuki!