Właśnie została powołana przez Polski Komitet Olimpijski do kadry i będzie reprezentować Polskę na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Do Pjongczang pojedzie razem z Natalią Czerwonką z Lubina! Łyżwiarstwo szybkie trenuje od 2007 roku. Reprezentuje klasę mistrzowską i ustanowiła dwa rekordy Polski Juniorów na 500 i 1000 metrów. W ubiegłym roku zdobyła IV miejsce na Mistrzostwach Świata Juniorów na dystansie 500m i Wicemistrzostwo Polski Seniorów na 500m.
– Jestem zaszczycona i bardzo dziękuję za to wyróżnienie – mówi Kaja Ziomek. Jest mistrzynią, w rodzinnym domu w Oborze, ciągu ostatnich pięciu miesięcy spędziła zaledwie dziesięć dni, a mimo to znajduje czas na spotkanie i w czasie rozmowy jest wyjątkowo skromna i szczera.
Jej osiągnięcia i sposób bycia przestają zaskakiwać, gdy pytana o idola, na którym się wzoruje, odpowiada:
– Moją inspiracją jest Mama. Jest bardzo dzielna, ze wszystkim sobie daje radę, cały czas się uczy i rozwija, sama zbudowała dom. Nauczyła mnie, że nie wolno osiadać na laurach, trzeba się uczyć nowych rzeczy i iść do przodu. Mama od zawsze mi kibicuje, jeździ na zawody, szykuje specjalne transparenty.
Kaja sportem interesowała się od zawsze. Dziś treningi i zawody to jej praca, ale podkreśla, że to praca którą bardzo kocha. Starty w zawodach i dobre wyniki to warunki do otrzymywania stypendiów i nagród. Trenuje dwa razy dziennie, przez siedem dni w tygodniu: m.in. łyżwy, siłownia, rower.
W czasie sezonu łyżwiarskiego cały czas jest w rozjazdach. Jej koronny dystans to 500m. W ciągu ostatnich pięciu tygodni była w Holandii, Norwegii, Niemczech, Kanadzie i USA. Ma nadzieję, że przez kolejne 10 lat zawody będą centrum jej życia, ale jednocześnie dba o wykształcenie i ma indywidualny tok studiów na AWF.
– To wyczerpujące fizycznie i psychicznie, ale ja to uwielbiam – mówi Kaja. Kiedy przygotowuje się do startów, na wielotysięcznych stadionach stresuje ją bardzo wzrok kibiców. Do czasu aż stanie na starcie – Wtedy wszystko znika i czekam w skupieniu na wystrzał , by jak najlepiej zrobić swoje.
Trenuje także ze swoim chłopakiem Marcinem, który specjalizuje się w długich dystansach. W wolnym czasie lubi czytać książki, choć ostatnio bardziej pochłaniają ją seriale. Jeden z ulubionych to Wikingowie. Kilka dni temu poszła do pasmanterii, kupiła druty i wełnę, z których zaczęła robić pierwszy w życiu szalik.
Najważniejsze marzenie „na teraz” już jej się spełniło. Marzyła o kwalifikacji do kadry narodowej na zimowa olimpiadę. Trzymamy kciuki za jak najlepsze wyniki.
(SR)