Gmina i Miasto solidarnie przeciw łączeniu (zdjęcia)

Około 1,5 tys. osób – mieszkańców Gminy i Miasta przeszło ulicami Lubina w „Marszu Przyjaźni”, będącym wyrazem sprzeciwu wobec planów prezydenta Roberta Raczyńskiego, próbującego siłowo przyłączyć do Lubina siedem sołectw Gminy Lubin. Zespoły folklorystyczne, koła gospodyń wiejskich, kluby sportowe, sołtysi, strażacy, dzieci, rodzice i dziadkowie – z balonami, trąbkami, klaskaczami i kołatkami – dali wyraz swojej woli pozostania w granicach gminy.

– Mieszkańcy ziem zachodnich, nasi rodzice i dziadkowie już raz doświadczyli skutków politycznej decyzji dotyczącej zmiany granic. Wiązało się to z traumatycznymi doświadczenia, ludzkimi tragediami i bólem, który towarzyszył naszej społeczności w latach powojennych. Wierzę, że teraz pokazując swoją solidarność w walce o zachowanie integralności Gminy Lubin, przekonamy decydentów, do tego by nie powtórzyli błędów przeszłości – mówiła Monika Erkens, mieszkanka Bolanowa, która wspólnie z Krzysztofem Kandudem, sołtysem Obory prowadziła „Marsz Przyjaźni”.

„Wybraliśmy wieś, domagamy się uszanowania naszej decyzji”, „Byliśmy, jesteśmy i będziemy dobrymi sąsiadami”, „Gmina GMINA SIĘ TRZYMA. Razem obronimy nasze granice!, „Współpraca tak, rozbiór nie”– to tylko niektóre hasła z transparentów niesionych przez mieszkańców Gminy Lubin.

Były również bardziej radykalne, odnoszące się finansowych skutków ewentualnej zmiany granic: „Stop, dyktaturze, precz z dyktatem”, „Po siódme nie kradnij”, czy „Nie ma takiego naiwnego, który chciałby spłacać długi Raczyńskiego!”, bo jak wiadomo wraz z siedmioma sołectwami miasto przejęłoby 2/3 budżetu Gminy Lubin.

Przeciwna dzieleniu Gminy Lubin i włączeniu do miasta siedmiu jej sołectw jest także  znaczna część mieszkańców miasta.

– To powinno zależeć od ludzi, jeżeli  większość sie zgodzi, to tak, a jak nie to trudno. Jeśli tak chcą, to przecież do wszystkiego nie można zmusić ludzi – mówili mieszkańcy Lubina w rozmowie z dziennikarzem TVP Wrocław.

W Marszu Przyjaźni wzięli udział wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan wraz zastępcą Bartoszem Chojnackim oraz Radni Gminy Lubin z przewodniczącym Norbertem Grabowskim na czele.

– Celem Marszu było przede wszystkim pokazanie, że miasto i okoliczne miejscowości są zintegrowane w wyjątkowy sposób. Dodatkowych bodźców – tym bardziej w postaci siłowych rozwiązań – absolutnie nie potrzebujemy. Myślę, że dziś daliśmy temu wyraz w tym bardzo pokojowym „Marszu Przyjaźni” – mówi Tadeusz Kielan, wójt Gminy Lubin.

Szef gminnego samorządu podziękował mieszkańcom za tak liczny dział w marszu.

– Przeszliśmy dziś ulicami Lubina, by pokazać swoją solidarność i podkreślić prawo do samostanowienia o tym, gdzie chcemy żyć i budować swoją tożsamość. Czy to się komuś podoba czy nie, miasto i gmina są zintegrowane Wierzymy, że obronimy integralność Gminy Lubin. Żadne polityczne decyzje tego nie zmienią. Choć marsz trwał zaledwie 60 minut pokazał tak wiele. Do tego pogoda – jakby zamówiona. Jeszcze raz dziękuję, choć nie wyraża to w pełni, tego co czuję – napisał na Facebooku Tadeusz Kielan.

W przeprowadzonych konsultacjach społecznych 98,23 proc. mieszkańców powiedziała „nie” zmianie granic. Mimo jednoznacznego stanowiska społeczności Gminy Lubin miejscy radni jeszcze w tym miesiącu mają zająć się prezydenckim wnioskiem dotyczącym przyłączenia do miasta: Chróstnika, Krzeczyna Wielki, Miroszowic, Obory, Osieka, Szklar Górnych i Kłopotowa. Ostateczną decyzję podejmie Rada Ministrów do 31 lipca 2019 r.

(AK)