Gazeta Wrocławska: Miejscowości między Lubinem a Legnicą wykluczone

W niedzielę, po 10 latach przerwy, Lubin odzyska kolej. Jednak pociągi Kolei Dolnośląskich w drodze do Legnicy nie zatrzymają się na żadnej z czterech stacji pośrednich, które ostatnio zmodernizowano.  Gmina Lubin twierdzi, że to lekceważenie mieszkańców wsi i marnotrawienie unijnych pieniędzy, wydawanych na remonty kolejowe – pisze dziś o tym w artykule na pierwsze stronie Gazeta Wrocławska.

Mieszkańcy Chróstnika, Gorzelina, Raszówki (gmina wiejska Lubin) oraz Rzeszotar (gm. Miłkowice) będą tylko codziennie oglądać mknące przez ich wsie żółto-czarne impulsy KD.

– Nasza miejscowość jest odcięta od świata, tu nie ma ani sklepu, ani ośrodka zdrowia, ani szkoły. Nasze dzieci często dojeżdżają do Lubina do szkoły, a mamy tylko kilka autobusów dziennie. Pociągi byłyby dla nas wybawieniem. Szczególnie dla starszych mieszkańców, którzy już nie jeżdżą samochodami i muszą nawet wizyty u lekarza dopasowywać do rozkładu autobusu – mówi Joanna Tokarska, sołtys Gorzelina.

– Nasza stacja piękna, wyremontowana, perony zrobione, oznaczone… A jak to jest, że między Lubinem a Legnicą pociąg nie stanie, a za Legnicą zatrzymuje się w każdej miejscowości? – pyta Tadeusz Kosturek, sołtys Raszówki. – Prezydent Lubina nie chciał, by dzieci z gminy chodziły do miejskich szkół. Potem była próba łączenia obu gmin i niedawno chęć włączenia do miasta 7 naszych najbogatszych miejscowości. Kulminacją są te pociągi. A rząd mówi, że kolej ma łączyć ludzi, ma łączyć małe miejscowości, dać dostęp do transportu każdemu. U nas jest tysiąc mieszkańców, w okolicy mieszkają kolejne tysiące. Wiele osób chciałoby korzystać z kolei – dodaje sołtys. Władze gminne uważają, że to polityka wykluczająca wsie i marnotrawienie unijnych pieniędzy.

Władze i mieszkańcy Lubina cieszą się, że od niedzieli będą mieć szybkie połączenie kolejowe z Legnicą i Wrocławiem. Władze gminy wiejskiej Lubin nie odpuszczają: chcą, by pociągi zatrzymywały się na przystankach na trasie Lubin – Legnica. Jest światełko w tunelu: województwo  zapowiada, że od jesieni część pociągów będzie się tam zatrzymywać.

I mieszkańcy gminy Lubin, i jej wójt uważają, że chodzi nie tylko o pociągi. – To polityczny odwet prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego za porażkę, jaką poniósł podczas próby przyłączenia do miasta siedmiu najbogatszych miejscowości gminy Lubin, bo wszystko wskazuje na to, że decyzja Rady Ministrów w tej sprawie będzie negatywna. Chce za to ukarać mieszkańców naszej gminy. To płytkie i przykre – oświadczył wójt Tadeusz Kielan.  Uważa on, że współpracownicy Raczyńskiego z ugrupowania Bezpartyjni Samorządowcy –  Tymoteusz Myrda i Damian Stawikowski – „objęli stanowiska w zarządzie województwa i Kolejach Dolnośląskich, a teraz próbują realizować swoje cele”.

Kielan twierdzi, że ominięcie przystanków w Chróstniku, Gorzelinie i Raszówce nie tylko wyklucza transportowo mieszkańców, ale jest sprzeczne z tzw. politykami horyzontalnymi, których przestrzegania wymaga Unia Europejska przy realizacji projektów z udziałem Funduszy Europejskich. A takim projektem był remont linii kolejowej nr 289.

– Zwróciliśmy się do marszałka województwa dolnośląskiego z wnioskiem o naprawienie tego niedopatrzenia w możliwe najszybszym terminie, tak by zmiany zostały wprowadzone do 9 czerwca 2019 r. (…). W przeciwnym razie zmuszeni będziemy skorzystać z trybu odwołania się od tej decyzji, nie wykluczając powiadomienia odpowiednich organów o możliwości nierzetelnego i niegospodarnego wydatkowania środków Unii Europejskiej przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki we Wrocławiu”.

Nic nie wskazuje na to, by rozkład jazdy zmieniono po myśli wójta Lubina. Czy to rzeczywiście odwet władz miasta Lubina na gminie? Zapytaliśmy o to Marcelinę Falkiewicz, rzeczniczkę prezydenta Raczyńskiego.  – Nie wypowiadamy się, bo nie jesteśmy stroną w tej sprawie – mówi.

Za organizację kolei odpowiada samorząd województwa. Tam też wysłaliśmy pytanie o to, dlaczego pociągi nie będą się zatrzymywać na czterech przystankach. Michał Nowakowski, rzecznik marszałka województwa, tłumaczy: Koleje Dolnośląskie, uruchamiając połączenie Lubin – Wrocław przez Legnicę umożliwią bardzo szybki i komfortowy przejazd między miastami. Odcinek między Lubinem a Legnicą pokonywany będzie w około kwadrans. Natomiast cały dystans z Zagłębia Miedziowego do stolicy regionu w blisko godzinę. W jesiennej aktualizacji kolejowego rozkładu jazdy planowane są pociągi, które będą zatrzymywać się w miejscowościach pośrednich na odcinku między Lubinem a Legnicą”. To światełko w tunelu – korekta będzie we wrześniu.

Rzecznik marszałka z kolei zarzuca gminie, że brakuje dróg umożliwiających pasażerom dotarcie do wyremontowanych stacji w tych czterech wsiach. A to leży w gestii gminy. – Zapraszamy rzecznika. Na miejscu się przekona, że jest dojście do pociągów – mówi Maja Grohman, rzeczniczka gminy.

Ewa Chojna, Grzegorz Chmielowski

redakcja@gazeta.wroc.pl

(opublikowane za zgodą Gazety Wrocławskiej)