Na dobre i na złe od 60 lat….

W szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i chorobie są ze sobą od 60 lat. A, że tych szczęśliwych chwil było zdecydowanie więcej świadczy ilość miejsc przy stole, przygotowanym z okazji jubileuszu pożycia małżeńskiego państwa Teresy i Włodzimierza Moroch z Niemstowa. Zasiada przy nim prawie 60 osób i jak się okazuje jest to wyłącznie najbliższa rodzina…

Pięciorga dzieci, trzynaściorga wnucząt i czternaściorga prawnuków – doczekali się państwo Moroch w ciągu 60 lat swojego związku. Wkrótce na świecie pojawi się piętnasta prawnuczka.

Czy istnieje recepta na wieloletnie szczęście?
– Proszę zobaczyć jak żona jest poobijana, to chyba ta recepta – żartuje pan Włodzimierz, ale z miłością i czułością patrzy na żonę, a dobry humor nie odstępuje go ani na chwilę.

– Najważniejsza jest umiejętność ustępowanie sobie wzajemnie, bo przecież na wspólne życie składają też troski i kłopoty. Czasem trzeba przymknąć oko na niektóre sprawy, nauczyć się wybaczać i najpierw pomyśleć, a potem mówić, bo w złości wypowiedzieć można wiele przykrych słów, których się potem żałuje – tłumaczy pani Teresa.

– Ja też ustępowałem nie raz, co miałem robić – śmieje się pan Włodzimierz.

Pani Teresa przyznaje, że małżonkowie nie mieli zbyt wielu okazji do małżeńskich waśni.

– Gospodarstwo i prowadzenie domu pochłaniało tyle czasu i energii, że kłócić nie było się kiedy. Zresztą mąż ciągle był w trasie, a to kombajny z Kłodzka przyprowadzał, a to po wodę mineralną ciągnikiem z dwoma przyczepami do Polanicy jeździł.  Ale w życiu to jest tak, jak w tym powiedzeniu, które często powtarzał ojciec mojego męża „Baba trzyma trzy węgły w chałupie, a chłop – jeden. Jak ten jeden wyleci, to chałupa stoi, a jak wylecą trzy – to już nie”. Chłop pracuje i zarabia, ale jak nie będzie miał dobrej gospodyni, to niewiele z tego mu przyjdzie – mówi pani Teresa.

Poznali się w Niemstowie, gdzie pani Teresa, jako szesnastolatka przyjechała „za pracą” z Kielecczyzny. Już trzeciego dnia pojawił się pan Włodzimierz, przyprowadzony przez krajana przyszłej małżonki. Pobrali się jednak dopiero po sześciu latach. Pan Włodzimierz odsłużyć musiał pół roku w Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”, a potem dwa lata w wojsku, pomagał także w gospodarstwie rodziców.

Wspólna droga państwa Moroch nie zawsze była prosta. Pojawiały się na niej zakręty, które przejść można chyba tylko razem, stanowiąc dla siebie oparcie i darząc się wzajemną miłością. Należy do nich śmierć najstarszego syna w wieku zaledwie 17-tu lat, a potem ciężki wypadek drugiego syna Leszka.

–  Bardzo baliśmy się o Leszka. To on zostawał na ojcowiźnie. Miał pięcioro dzieci. Nie widzieliśmy czy sobie z tym wszystkim poradzi – wspomina pani Teresa.

Poradził sobie jednak doskonale. Gospodarstwo prowadzi wzorcowo, a już przez ramię zagląda mu syn, który prawdopodobnie pójdzie w ślady ojca.

Państwo Teresa i Włodzimierz mają doskonały kontakt także z pozostałymi dziećmi Barbarą, Danutą i Andrzejem. O wnukach i prawnukach opowiadają z miłością i dumą.

– Nasze dzieci i wnuki nigdy nie zapominają o świętach i jubileuszach, zawsze któreś zadzwoni czy nam czegoś nie potrzeba, czy mogą w czymś pomóc – opowiada pani Teresa.

W dniu jubileuszu małżonków odwiedzili ksiądz proboszcz Krzysztof Antosik, przewodniczący Rady Gminy Norbert Grabowski, radny Andrzej Olek, sołtys Niemstowa Józef Kostanowicz oraz wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan, który przyjechał ze listem gratulacyjnym dla dostojnych jubilatów:

„Państwa Diamentowy Jubileusz pokazuje że prawdziwe, zgodne i dobre małżeństwo to takie, które przetrwa wszystkie życiowe zakręty, by po latach zyskać wzajemne zrozumienie, tolerancję i szacunek.

W tak pięknym dniu składam Państwu w imieniu własnym, radnych Gminy Lubin oraz pracowników Urzędu Gminy w Lubinie z serca płynące gratulacje i życzenia. Wasz Jubileusz uświadamia nam jak cennym jest to, że dwoje kochających, wspierających i szanujących się ludzi, wytrwało w miłości, pielęgnując ją i troszcząc się o siebie wzajemnie. Państwa postawa jest godna naśladowania.

Drodzy Jubilacji przyjmijcie życzenia kolejnych wielu wspólnych lat
w zdrowiu i pomyślności. Niech otacza Was aura życzliwości, dobroci i miłości. Idźcie dalej przez życie trzymając się mocno za ręce, zawsze uśmiechnięci, zawsze razem, zawsze pewni swoich uczuć”.

Potem były prezenty, kwiaty, życzenia, tort i zabawa do białego rana.

(MG)