W ostatnich dniach w okolicach Warszawy znaleziono martwe dziki z ASF, czyli afrykańskim pomorem świń. To pierwsze przypadki wystąpienia wirusa z dala od wyznaczonych stref na wschodzie Polski. Dlatego warto przypomnieć podstawowe zasady ochrony przed wirusem.
Mówiła o nich w tym tygodniu na spotkaniu z sołtysami Wiesława Bober, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lubinie. Wtedy jeszcze rzeka Wisła była swoistą granicą potwierdzonych przypadków występowania wirusa ASF. Teraz ta granica została już przekroczona, dlatego bardzo ważne jest by hodowcy trzody chlewnej przestrzegali zasad bioasekuracji. Dotyczy to jednak nie tylko hodowców, bowiem każdy z nas może być potencjalnym źródłem zagrożenia.
Na ASF nie stosuje się szczepionek ani leków, zarażona trzoda chlewna , także ta w rejonie zagrożenia, jest wybijana. Ten wirus ma swoje źródło w Afryce. Pierwsze przypadki w Europie odnotowano w Hiszpanii, w 2013 roku był już w Białorusi, a rok później w Polsce. Do tej pory tylko na ścianie wschodniej.
Wirus nie jest groźny dla ludzi, ale stanowi bardzo duże zagrożenie dla trzody chlewnej. Potrafi długo przetrwać w niedogotowanym i niedopieczonym mięsie, dlatego to człowiek często staje się pośrednim źródłem zakażenia.
– Dotyczy to nie tylko myśliwych, którzy po polowaniu na dziki nie powinni przez co najmniej 72 godziny mieć kontaktu z trzodą chlewną – mówi Wiesława Bober, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lubinie.- Zmiana odzieży i higiena to dla myśliwych oczywiście podstawy. Ale dziś każdy z nas musi wiedzieć, że nie wolno wyrzucać wędlin, mięsa, kanapek w lasach i na stacjach benzynowych . To może być potencjalne źródło choroby.
W ten sposób prawdopodobnie doszło do pierwszych zakażeń dzików ASF w Czechach, w centrum kraju. Nie jest tajemnicą, że emigranci zza wschodniej granicy, którzy poszukują u nas pracy, często przywożą ze sobą zapasy jedzenia i może ono być zarażone. Wyrzucając taką zepsutą wędlinę i mięso, mogą zarazić dziki, a potem wirus się rozprzestrzenia. Dlatego także i rolnicy nie powinni karmić trzody zlewkami kuchennymi . Bardzo ważne jest także, by prosięta były kupowane z zalegalizowanych i zakolczykowanych hodowli.
Dziki to największe źródło zagrożenia. W regionie dolnośląskim w 30-kilometrowym pasie autostrady, planowany jest ich duży odstrzał, w celu zmniejszenia bardzo dużej populacji. Dziś na 1 km kw. przypada 3,5 sztuki dzika, według służb sanitarnych powinno to być 0,5 sztuki.
(SR)