90 lat minęło… czyli z wizytą u Jubilata

Dla Pana Stanisława rozbiórka dachu, to żaden problem.

Pan Stanisław Burzyński z Pieszkowa to kolejny dostojny Jubilat z Gminy Lubin, któremu doskonałej formy pozazdrościć mogą dużo młodsi. Choć obchodził właśnie 90. rocznicę urodzin wydaje się, że dla niego czas stanął w miejscu. Rozbiórka dachu jest zadaniem, z którym radzi sobie doskonale, ku przerażaniu członków rodziny, którzy „dziadziusia” otaczają wyjątkową opieką i troską, zwyczajnie martwiąc się o niego.

Dom w Pieszkowie, w którym obecnie pan Stanisław mieszka tylko z córką w dniu urodzin dostojnego jubilata pęka w szwach. Dwójka wnuków, prawnuki, siostry i ich pociechy napełniają go wesołym gwarem. Urodzin dziadka nikt przecież nie może opuścić.

Radość uroczystości przeplatają wzruszające wspomnienia z młodości pana Stanisława, któremu życie nie oszczędziło dramatów i trosk.

Po wybuchu II wojny światowej wraz z rodziną: rodzicami, bratem i trzema siostrami musiał opuścić rodzinny dom w miejscowości Równe w województwie wołyńskim, na obecnym terytorium Ukrainy.

Pan Stanisław z siostrami.

W faszystowskich Niemczech czekała na niego ciężka fizyczna praca w fabryce zbrojeniowej, w której zatrudniony został jako kilkunastoletni chłopak. Z trudem zdobyte jedzenie, pozwalało na przeżycie, o najedzeniu się do syta nikt wtedy nawet nie marzył.

Udało się przetrwać i to było najważniejsze. W 1946 r. z mamą i rodzeństwem, bo ojciec wojny nie przeżył, pan Stanisław przyjeżdża do Niemstowa, by kilkanaście lat później, już ze swoją rodziną przeprowadzić się do Pieszkowa, gdzie mieszka do dziś i któremu to miejscu oddał serce. Miał wielkie szczęście – rolnictwo było jego pasją i pracą.

– To były dobre czasy dla rolników – wspomina pani Czesława, córka Jubilata. – Hektar buraków cukrowych, cztery byki, cztery krowy, 10 czy 12 świń, a do tego pszenica, żyto czy owies wystarczały na naprawdę godne życie. Mieliśmy ciągnik i inne maszyny, co plasowało tatę wysoko w rolniczej hierarchii – opowiada pani Czesława.

Dostojny Jubilat z córką Czesławą, wnukami Anią i Bogusławem oraz prawnukami.

Urokliwy domek w Pieszkowie jest miejscem rodzinnych spotkań. Swój wyjątkowy klimat zawdzięcza stylowym piecom i prawdziwej, opalanej drewnem kuchni.

– Dziadek, choć chętnie inwestował w maszyny i urządzenia, o modernizacji domu nigdy nie chciał słyszeć, choć na centralne ogrzewanie namawialiśmy go wielokrotnie. Nie ma to jak piec, powtarzał zawsze –  śmieje się wnuk Bogusław.

Pan Stanisław Burzyński nadal jest aktywny w swoim gospodarstwie. Uwielbia zakupy w marketach budowlanych, gdzie jeździ z wnuczką Anią.

– Znają nas tam już wszyscy, bo nie ma tygodnia, żebyśmy nie odwiedzili Obi czy Castoramy – opowiada pani Ania.

Sam nadal wykonuje wiele prac w swoim gospodarstwie. Jedną z nich była rozbiórka dachu, którą zdecydowanie chciał przeprowadzić na własną  rękę, czym mocno przestraszył swoich najbliższych.

Dostojnego Jubilata w dniu 90. urodzin odwiedził wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan z życzeniami zdrowia i wszelkiej pomyślności. Były kwiaty, upominki i tort oraz ciepła, rodzinna atmosfera, która z pewnością jest jednym z najlepszych lekarstw na doskonałą formę w jesieni życia.

(MG)